Autor |
Wiadomość |
<
Elfy
~
Swordsinger
|
|
Wysłany:
Wto 11:26, 10 Lip 2007
|
|
|
Dołączył: 08 Lip 2007
Posty: 53
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: biegun zimna^.^
|
|
Poradniki - Swordsinger by Laira
Swordsinger
Co tu dużo mówić, Swordsinger to wspaniała, ale nudna postać. Nie ma żadnych wspaniałych osiągnięć i jest to chyba jedyny rodzaj walczącego buffera, ale do rzeczy.
Zaczynasz w wiosce elfów i lejesz co popadnie, aby jak najszybciej dobić ten 10 lvl. Gdy zdobędziesz wprawę udaj się do Warriors Guild i naucz wszystkiego co przydatne dla wojownika. Możesz odpuścić sobie Mortal Blow, ale jeżeli udało Ci się wydropić łuk to polecam Power Shot, który używasz z dystansu, a potem przechodzisz do walki wręcz.
Teraz możesz oddalić się w kierunku Elven Fortres i tam powalczyć do 15 lvl.
Od 15 lvl radzę zbierać kasę i udać się Gludio i walczyć w jego okolicach. Powyżej 17 lvl nawet nie wychodź z Ruins of Despair, tam najlepiej się expi i tak do 20 lvl.
No tak... doszedłeś do 19 lvl i tutaj jest pytanie, dalej bijemy się wojownikiem czy przechodzimy na scout... no skoro jednak mówimy o Swordsingerze, to jednak przemiana w wojownika.
Dalej zabawe zaczynamy w okolicach Dion. Najpierw na ruszt idą Monster Eye Searcher i tak do około 25 lvl, później Execution Ground i bicie ghuli oraz innego parszystwa. Nie porywaj się na golemy, szkoda HP i długo się je bije. Na EG możesz posiedzieć nawet do 32 poziomu.
Od 32 poziomu polecam udać się w malownicze miejsce: Death Pass... Nazwa odstraszająca, ale w rzeczywistości to dobre miejsce na exp i zarobek. Tutaj bijesz Wyrmy, Bazyliszki i w południowej części Dragon Valley orki. I tak do 36 - 37 lvl.
Ostatnia część zabawy (nie wspominając o przydługawych i nudnych questach) to Hardins Academy. Z Giran, Hunter's Village i Oren są teleporty do HA, ale jeżeli takiego nie spotkasz to jest to miejsce na prawo od Death Pass. A dokładniej to jak biegnie się drogą z Giran do Oren i przed rzeką skręca się w prawo i wzdłuż gór. Tam napotkasz na Fettered Soul - twój główny cel. Mocne i twarde, ale dające dużo exp. Jeżeli chcesz bawić się odrobinę dłużej, ale łatwiej to udaj się w pobliże Oren i bij jaszczuroludzi. Aż do 42 lvl.
Tak, od 40 lvl stajesz się Swordsingerem... i co? NUUUDAAA! I błaganie o party. W rzeczywistości SwS sam na sam z mobami ma ciężko, ale z drugiej strony nie wygląda to aż tak źle. Co robić?
Od 42 lvl polecam udać się do Dragon Valley, ale nie za pomocą teleportu, a na pieszo do Death Pass i potem wspaniałym wąwozem do środka DV. Bijesz tam wszystko co podejdzie pod ręce, ale skup się na Headless Knights. Nie są zbyt trudne, ale dają dobry exp i części do Composite Set.
Tutaj możesz expić nawet do 50 lvl. No ale prawdziwa zabawa zaczyna się od 49 poziomu i tutaj już stajesz się najbardziej (obok bufferów) rozchwytywaną postacią w party łuczników i wojowników. Twój Song of Hunter jest najukochańszą pieśnią dla wszystkich damage dealerów. Od tego miejsca nie ma co pisać gdzie i jak expić. Od tego miejsca, możesz iść w party jako leacher (pasożyt) i tylko im śpiewać- poziomy nabiją się same, a łucznicy będą starać się jak najszybciej wbić cię na 58 poziom by uzyskać dodatkowy evasion (Song of Water).
Taktyka mage defence: jedna ciekawa taktyka dla Sworsingera, którą z dużym powodzeniem stosuje również Bladedancer. Będąc w party zdarza się, że potwory nagle rzucą się na waszego buffera, czy maga i nie ma szans na to by zdążyć je wybić. Teoretycznie ktoś już jest trupem, ale rozpoczynasz robić to co robisz najlepiej - ŚPIEWAĆ i czekasz... Potwory jak oślepione rzucają się na Ciebie i okładają ile wlezie. W tym momęcie buffer/mag ma czas by uleczyć siebie i przejść do wybijania mobów. Gdy sytuacja zrobi się podbramkowa (zostanie Ci połowa HP) używasz Ultimate Defence (wzrost p.def i brak możliwości poruszania się) i lejesz jak leci. Jak narazie to jedyna dobra taktyka ochrony magów i bufferów.
Podsumowanie: SwS to dla niektórych nudna postać, choć bardzo użyteczna w party damage dealerów. Jeżeli uzbroisz ją w Blue Wolf Set i tatuaż biegu staje się nie do dogonienia dzięki swojemu Song of Wind, choć orki potrafią ją prześcignąć. W PvP tylko jako support i raczej nie na pierwszą linię walki. Choć jeżeli w party jest Bladedancer, przy dobrym zgraniu oboje rozwalą każdego. Druga sprawa: jeżeli uzbroisz SwS "na lekko" (Light Doom i Bow of Peril) to ze swoimi pieśniami i buffami staje się dobrym zabójcą magów (oby nie dostać Cancel).
Jeżeli nie masz cierpliwości i klanu, w którym non stop jest ktoś online - nie rób Swordsingera. Strata czasu i nuda. Jeżeli jestes hardcorowcem i nie przeszkadzają Ci odpoczynki w celu odnowienia many lub HP to nadajesz się na Swordsingera
Dużo wspaniałych pieśni - Laira Swordsinger z Silent Hill.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
|
|
|
|
Wysłany:
Śro 19:06, 26 Sie 2009
|
|
|
Dołączył: 17 Maj 2009
Posty: 14
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
|
|
Cytat: |
Co tu dużo mówić, Swordsinger to wspaniała, ale nudna postać. Nie ma żadnych wspaniałych osiągnięć i jest to chyba jedyny rodzaj walczącego buffera, ale do rzeczy. |
Ale jest tez bleadDencer to tez walczacy bufer przeciez
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
|
|
|
Wszystkie czasy w strefie EET (Europa) |
|
Możesz pisać nowe tematy Możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
|